Gdy poranne wstają zorze…
godz. 6.45
większość z Was pogrążona jest we śnie, w niektórych domach zaczyna rozlegać się przeszywający, wdzierający i nieznośny dźwięk budzików lub kolejnych „drzemek”, ktoś mruczy do kogoś przez sen :”jeszcze 5 min”…
Tymczasem…:Sacha przeciera zaspane jeszcze nieco oczy próbując trafić kluczem do zamka Tupetowych drzwi. Za chwilę do okrytego dotąd ciemnością wnętrza na Owsianej wpadną pierwsze promienie porannego słońca.
godz. 6.51
Tupet zaczyna otulać ciepły blask rozpalonych świec.
godz. 7.00
Stary zegar miarowo wybija godziny: dong ..dong.. dong.. dong…
- „Jeden..dwa..trzy…, sześć..siedem. – liczy pod nosem Sacha.
Ktoś nie pewnie otwiera drzwi. W progu pojawia się pierwszy nasz gość – Pani Z.
- Dzień dobry.
- Witam Panią Z. serdecznie! – odpowiada z zaskakującą energią zważywszy na porę Sacha.
Pani Z. zasiada wygodnie na sofie, próbując wybrać coś z menu kaw i aromatycznych herbat. W końcu wybór pada na…
- Poproszę Siedem Zielonych Skarbów – mówi z uśmiechem.
- Już podaję – z entuzjazmem podskakuje Sacha.
godz.8.00
W tle gra muzyka… by za chwilę wymieszać się z dźwiękiem pracujących suszarek tworząc niepowtarzalną kompozycję. Już nie długo na jednej kanapie zasiądzie pani prezes, pan z banku i studentka filozofii. Tu każdy jest równy i może czuć się jak u siebie.
PS. Swoją drogą zastanawia mnie to co dzieje się tu po zmroku? Czy z katów i starych mebli wychodzą nocą tupetowe chochliki, by tańczyć z suszarkami,przeglądać się w lustrach, ścinać i układać zaczarowane fryzury?